


Senioriada na FB






|
Rok akademicki 2022/23
 
„ …zaśpiewajmy jak najpiękniej…
naszej Świętej Panieneczce….”
No i stało się, choć nikt nie przypuszczał, że będzie aż tak uroczyście, starannie przygotowane i co tu dużo mówić „na medal”!.
Może najpierw podziękuję Szefostwu Rabczańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej za udostępnienie lokalu, gdzie - jak by na to nie patrzeć - jest scena, a ta - była do zbawienia koniecznie potrzebna i wyniosła całość do Victorii! Dziękujemy bardzo.
Tegoroczne Jasełka, przygotowane przez Anię Rodzik w całości, a to: scenariusz, scenografię, reżyserię i kostiumy nie tyle zaskoczyły, co były szokiem profesjonalizmu. Jestem przerażona, że jedna osoba podołała temu wyzwaniu i to w staranności i w niesamowitej ilości czasu poświęconego, aby wszystko było doskonałe. Anka, Ty się wypalisz! Weź kogoś ze sobą do pomocy – bo jedna osoba tego nie udźwignie. To jest przedsięwzięcie dla kilku zaangażowanych i oddanych sprawie osób. Padniesz nam – a my chcemy jeszcze!!
WIELKIE BRAWA to MAŁO! Jestem zachwycona, ale i przerażona ogromem pracy, jaki sama włożyłaś w ten spektakl. Jasne, że bez aktorów nie ma przedstawienia i też WIELKIE BRAWA dla Moniki Krzemińskiej i Ciebie ( obie w dwóch obsadach), Krysi Wojdyły, Anki i Andrzeja Wzorków, Kazi Starmach, Majki Tobijczyk, Uli Kapłon, Irenki Wójtowicz, Jadzi Głowackiej z iście anielskim głosem i Grażyny Janowskiej-Serafin za gitarowy akompaniament. Uszyte przez Ciebie, Aniu własnoręcznie stroje były ozdobą sceny – było widać kunszt, staranie, pomysłowość, koraliczki i broszki i to coś, co trudno nazwać, a jest i błyszczy.
Nie jesteś Wielka!
Jesteś OLBRZYMIA i pokłon do stóp od nas wszystkich.
Koncert kolędowy naszego chóru Cantabile, który zakończył to urocze, a wręcz magiczne spotkanie był równie piękny, a i dopieczony repertuarem i wielkim wkładem pracy chórzystek. Mało kto wie, że tygodniowa ilość prób rozrywa normalność dnia. Zegarek!!! I galopem na próbę. To reżim. Temu trzeba się podporządkować, czy komuś się podoba czy nie, ale wyjście na scenę i wspólne śpiewanie jest satysfakcją i efektem tego bata! Kolędowanie niesie ze sobą nadzieję, jakiś cud lepszego, stania się na nowo człowiekiem, odrodzenia i dobra. Właściwie nie ma terminu kolędowania. Pamiętam, jak leżałam na OIOM-ie w kompletnej niemocy fonicznej, a w głowie mruczało mi „wzgardzony okryty chwałą…” a był lipiec, ale mnie tylko kolędy dogoniły i podnosiły z niemocy jak czarodziejski dźwig.
Jeszcze raz dla WSZYSTKICH wielki ukłon i podziękowanie za ogrom pracy i poświęcenie. |
Spotkanie „pokolędowe” w siedzibie naszego Stowarzyszenia, przygotowane do południa przez Ewę Rypel z córką Martą, Zosię Chudą i Wandzię Putiatycką zwieńczyło całą uroczystość, która miała na celu wspólne pobycie po stresie występu – bo taki zawsze jest, a nagroda się należy za ten trud i znój pracy. Uświetnili ją nasi notable rabczańscy: pan Burmistrz Leszek Świder, Marek Szarawarski, były szef Rady Miejskiej i nasz starosta roku Michał Skowron i wiele innych bliskich nam osób.
Wypieki domowe, ale tym razem nie tylko na słodko, sponsorowała Jadzia Głowacka i Ula Kapłon – nie komentuję, jestem w szoku!
No cóż. DZIĘKUJEMY i zapraszamy na następny show!
Małgorzata Kaznowska
Zdjęcia w :::GALERII:Jan Ciepliński i
Małgorzata Kaznowska.
|
 |
ZAPROSZENIE DO PROMOCJI
Jubileuszowa X Ogólnopolska Zimowa Senioriada na Podhalu odbędzie się 27-28 lutego 2023 w Rabce-Zdroju. Udział w spotkaniu, oprócz Seniorów z całej Polski, potwierdzili również zawodnicy i kibice z Ukrainy i Austrii
Do 23 lutego br. zapraszamy pensjonaty, sanatoria, lokale gastronomiczne i inne zakłady do składania materiałów promocyjnych w formie:
1) elektronicznej na adres: senioriada.rabka@gmail.com
2) papierowej w biurach:
• Centrum Kultury, Sportu i Promocji w Rabce-Zdroju, ul. Chopina 17 od poniedziałku do piątku w godzinach 8-15
• RUTW, ul. Orkana 47 (willa „Warszawianka”) w poniedziałki 11:30 - 12:30, w środy i piątki 11:00 - 12:30.
Przed pandemią w Senioriadach brało udział blisko1000 zawodników i kibiców. Nasza impreza prezentowana była podczas Międzynarodowej Europejskiej Konferencji Edukacyjno-Naukowej, w Auli Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Przewodniczący
Komitetu Organizacyjnego Senioriady
Marek Szarawarski
Wycieczka Morawski Kras - Praga
-
1 dzień: wyjazd godz. 7. 00, przejazd na Morawski Kras w Czechach, zwiedzanie: przejazd
kolejką Eko - Train do Jaskini Punkewni, zwiedzanie Jaskini, spływ łodziami podziemną
rzeka do „Bajkowego Jeziora” i „Bajkowego Domu”, wyjazd kolejką linowa nad przepaść
Macochę, spacer nad Punkwią, Obiadokolacja, przejazd na miejsce zakwaterowania , nocleg.
-
2 dzień : Śniadanie. Wyjazd na zwiedzanie Pragi: Hradczany, w tym: Zamek Praski,
Katedra św. Wita, Pałac Królewski, Złota Uliczka, Loreta, Strahovski Klasztor,
przejście do zabytkowej dzielnicy Mala Strana; oglądanie kościoła św. Mikołaja i Wyspy
Kampa, spacer po średniowiecznym Moście Karola, rejs statkiem po Wełtawie,
przejście na Plac Wacława. Przejazd na miejsce zakwaterowania, nocleg.
-
3 dzień : Śniadanie. Wyjazd na zwiedzanie Pragi. . Dzielnica żydowska Josefov, Rynek
Starego Miasta: Ratusz ze słynnym zegarem "Orloj", Kościół Św. Mikołaja, Kościół Marii
Panny, Pomnik Jana Husa, czas wolny,
Wyjazd w drogę powrotną. Powrót około godziny 22. 00
Kolejność zwiedzania może ulec zmianie.
Cena 780 zł od osoby ( przy grupie min. 40-osobowej)
Cena zawiera:
transport: autokar turystyczny o podwyższonym standardzie, noclegi: 2 noclegi , pokoje 2 osobowe z łazienką,
wyżywienie: 2 śniadania w formie szwedzkiego stołu w Hotelu, 2 obiady w Restauracji .
pilot: opieka pilota na całej trasie,
zwiedzanie: zwiedzanie prowadzi pilot w granicach prawa, nie oprowadza po muzeach,
ubezpieczenie: KL, NNW,
składki: TFG, TFP,
podatek VAT.
Cena nie obejmuje kosztu biletów wstępu, na które należy przeznaczyć:
Ceny z 2022 r.
- ZAMEK PRASKI -TRASA KRÓTKA Stary pałac królewski, Bazylika Św. Jerzego, Złota Uliczka z Wieżą Daliborką ,
- Winnica Św. Wacława - normalny 250 KC, sam wstęp na teren kompleksu zamkowego jest bezpłatny,
- Wzgórze Petrzin – wjazd kolejką 26 KCZ – dorośli, 13 KC dzieci , labirynt 50 KCZ - dzieci
- METRO ok. 15 KC dzieci, ok. 30 KC dorośli ( przejazd do 5 stacji)
- REJSY STATKIEM - około 200 KC – dorośli,
- Jaskinia Punkevnia - ok. 280 KC
 |
Z głębokim żalem i smutkiem informujemy, że 20 grudnia zmarł nasz Kolega
śp. Jan Kwaśniewski
Rodzinie składamy wyrazy głębokiego współczucia.
Koleżanki i koledzy RUTW. |
|
Napisz testament !!!
13 grudnia w Sali Obrad Urzędu
Miejskiego odbyło się niezwykle interesujące spotkanie
„Sukcesja rodzinna i firmowa” ze specjalistkami usług
firm Konsultingowych i ubezpieczeń p. Magdaleną Jagiełłą i
p. Katarzyną Baran – Lorek.

Wg badań tylko 13 % społeczeństwa
jest świadomych tego, jak należy właściwie sporządzić np.:
testament.
Wykład Pań uświadomił nam wiele zawiłości związanych z sukcesją.
Dowiedzieliśmy się:
- że odręcznie , nawet bez świadka, napisany
testament jest ważny,
- na czym polega uposażenie wzajemne,
- że rozdzielność majątkowa działa tylko do
śmierci,
- o przepisach dotyczących zachowku (przedawniał
się po pięciu latach, a obecne przepisy mówią co innego),
- o różnicach między wykluczeniem a
wydziedziczeniem,
- o pełnomocnictwie bankowym pośmiertnym,
- o wadze, jakiej podlega dokładne czytanie
zapisów w dokumentach ubezpieczeniowych i innych.

Podczas dyskusji padło wiele szczegółowych
pytań, na które Panie dogłębnie, rzeczowo i merytorycznie zrozumiałym
językiem odpowiadały i wyjaśniały. Zasugerowano,
że powinna odbyć się ogólnopolska akcja pn. NAPISZ TESTAMENT.

To ważne, ciekawe i uświadamiające spotkanie mogło
odbyć się dzięki naszej koleżance Zosi Teper. Zosiu, dziękujemy!
A za zdjęcia dziękujemy Jankowi Cieplińskiemu.

Sekcja Plastyczna serdecznie zaprasza na wystawę prac
malarskich i rysunków:
Martwe natury i ” Zatrzymani w czasie”
oraz występ
Grupy Kabaretowej.
Spotkanie odbędzie się
29 listopada (wtorek) 2022r. o godzinie 16:00
w siedzibie RUTW.
Zarząd Stowarzyszenia RUTW
Zadanie dofinansowane ze środków Urzędu Miejskiego w Rabce-Zdroju.
:::RELACJA
|
W przyszłym roku planujemy wczasy w Grecji.
Zainteresowani mogą zgłaszać się w biurze lub telefonicznie u E. Szarawary, 723799542.
Wczasy dla SENIORÓW PANTALEIMONAS TERMIN: 04 – 15 września, 10 dni w
Grecji (9 nocy), Cena-1749,00 zł/os
Cena zawiera:
• 10 dni pobytu (9 noclegów w Grecji)
• transport autokarem klasy LUX (WC, klimatyzacja, DVD, uchylne siedzenia, barek) na trasie
Polska– Pantelimonas (GRECJA) – Polska
• wyżywienie HB - 2 posiłki dziennie (śniadania w formie szwedzkiego bufetu oraz
serwowane obiadokolacje dwudaniowe + owoce + napoje)
• opieka polskojęzycznego rezydenta (jesteśmy z naszymi klientami na miejscu przez cały
sezon)
• pełne ubezpieczenie KL, NNW, bagaż, lekarz na wezwanie
• wieczorny wyjazd do urokliwej wioski w górach Palias Panteleimonas wpisanej do listy
światowego dziedzictwa kultury UNESCO
z przepięknym widokiem na rozświetloną Riwierę Olimpijską
• spacer na tradycyjny grecki targ
• możliwość zakupu innych wycieczek fakultatywnych na miejscu w Grecji
• Nocleg transferowy w Serbii ze śniadaniem 26 €/os
* BASIA, ZOFIA, SYMPOSIO- Grecja/ PANTELEIMONAS (Riwiera Olimpijska).
Wszystkie apartamentowce położone niedaleko siebie,
ok. 80m od morza, wszystkie pokoje z aneksami kuchennymi i umeblowanymi balkonami. (lodówka, czajnik, naczynia, telewizor,
bezpłatne WIFI). Pokoje 2,3—osobowe
* Do ceny za pobyt należy doliczyć jednorazową obowiązkową składkę 20 zł na TFG+TFP
* Cena może ulec zmianie w zależności od miejsca wyjazdu z Polski i zmiany sytuacji na rynku
w 2023 roku
* Dopłata do pokoju jednoosobowego 500 zł
* klimatyzacja dodatkowo płatna 5 €/dzień
Dyplom z miłości
 |
O miłości i można
nieskończenie, powielając dźwiękiem jej znaczenie…, i
niech mi wybaczy mój ukochany Julian Tuwim, że odważyłam się
przerobić jego słowa, ale takie mam w głowie i innych nie mogłam
znaleźć i wiem, że się nie obrazi, bo któż inny może
lepiej o miłości niż on? Noo…, może Leśmian mógłby
stanąć w konkury, albo Pawlikowska – Jasnorzewska i
pewnie kilkunastu innych, ale jakoś to mam w sercu i tym się
pokieruję.
26 listopada 2022 byliśmy na spektaklu Krakowskiej Akademii
Teatralnej im. St. Wyspiańskiego na dyplomowym występie
studentów tejże akademii „Dyplom z miłości”. Nie
wiem, jak zdać relację, bo przecież miłość to nasze
chcenie, pragnienie, każdy o niej marzy, o nią zabiega, jest i
to tak normalne, ludzkie, ponadczasowe i każdemu tak bliskie,
że nic innego nie jest normalniejsze. Nawet podczas wojen,
epidemicznych zaraz, wybuchów wulkanów, fal tsunami i innych
kataklizmów – mamy jedno w głowie, żeby był blisko nas
ktoś, kogo kochamy i ten kto nas kocha. Chcemy być przytuleni
i objęci, bo to nasza nadzieja na zmianę na lepsze, na odwrót
złego, na cud, że się stanie i będzie dobrze.
Młodzi aktorzy (zeszłoroczni absolwenci tejże Akademii)
przedstawili piękny spektakl, posiłkując się słowami
osobistych listów między znanymi nam postaciami, które były
pełne ich tęsknych, miłosnych wyznań osobistych. Każdy z
nas mógł się podpiąć pod któreś słowa, a to te między
Wisławą Szymborską z Kornelem Filipowiczem – bo były
pełne pikanterii, niedomówień, figlarności i podtekstów.
Albo pod słowa między Jeremim Przyborą a Agnieszką Osiecką,
których dwuletni związek zaowocował w świetne teksty, ale
skończył się rozłąką. Cudowne słowa w listach z więzienia
Jacka Kuronia do ukochanej żony Gai, które były dla mnie nowością
i miałam gęsią skórę, że ten odważny i bezprecedensowy
działacz okresu walki o wolność mojej ojczyzny był takim
romantycznym kochankiem. Niesamowite wyznania między Marią Dąbrowską
i jej partnerką Anną Kowalską wprawiły mnie w osłupienie,
ale nowość przyjęłam, bo one tak chciały. Było też o
Jarosławie Iwaszkiewiczu, który miał partnera i na równi z
małżonką kochał go nad życie.
Ufff… działo się. W międzyczasie odśpiewane współczesne
utwory pieśni miłosnych znanych kompozytorów i wykonawców uświetniły
widowisko, sprowadzając go - no dla mnie - do musicalu. |
Było pysznie, uroczo, czule,
tkliwie, ciepło i pięknie. Tak jak w założeniu: napędziło
nas, dało świeże dobro, zainspirowało od nowa, bo tego
– choć nie wiemy, to chcemy. Musimy od czasu do czasu to
dostać, żeby odświeżyć wspomnienia, dobry czas, który
przeminął i umknął, a jednak tkwi w nas i w takiej chwili
daje nową energię, nadzieję i otwiera na miłość. Każdy ma
prawo do miłości od bezdomnych po miliarderów, ale nie każdemu
albo to dane, albo nie udaje się nie wiedzieć czemu. Pamiętajmy,
że między narodzinami, a śmiercią, najważniejsza jest miłość,
choć wiem dobrze, że najczystszym uczuciem, jakim dysponujemy,
za jakie nie da się ani zapłacić, jakiego nie da się na
nikim wymusić, ani wyszantażować jest tęsknota. Jednak miłość
jest wszędobylska. Gdyby jej nie było, zniknęłaby literatura
od bajek, przez teksty pieśni, po szczyty poezji i dzieł
literackich, Cóż byłaby warta Trylogia bez Krysi, Kmicica,
Basi i Wołodyjowskiego, nie mówiąc o Zbyszku z Bogdańca i
Danusi z Krzyżaków i całej reszcie cudów literatury pięknej,
poważnej i najpoważniejszej – bez romansów i
zakochanych bohaterów. A no nic. Nikt by nie czytał, bo po co.
Wyśpiewano pięknie i z wielką empatią wiele pięknych
piosenek o miłości bliskich naszemu sercu. Byliśmy w
zachwycie.
Zakończę słowami mojej ukochanej piosenki:
„…mam tylko ciebie, choć o tym nie
wiesz…”,
no właśnie – i może to też jest ta wielka miłość,
kto wie?
Kłaniam się aktorom Akademii
Sztuk Teatralnych
Zachwycona
Małgorzata Kaznowska |
Spotkanie z naszym panem Burmistrzem Leszkiem Świdrem
22 listopada 2022 na spotkanie z członkami
naszego Stowarzyszenia wyraził zgodę Burmistrz naszego miasta. Trochę
miałam mieszane uczucia. Nie uczestniczę w działaniach ani Rady
Miejskiej, ani w innych wydarzeniach. To nie moja bajka. Niech robią,
co do nich należy, a jak nie robią to ich problem. Nawet miałam nie
przyjść, bo ostatnie moje stany zdrowia szaleją i muszę się poddać
podupadającej formie ciała. Ale poszłam. No i ….
Wypunktowane problemy, które Burmistrz przygotował do omówienia z
nami rozwinięte słownie do tzw. bólu - merytorycznie, spokojnie,
bez przystanków typu y y y, z wielką wiedzą bieżącą i tą do tyłu
(bo objęcie stanowiska z długiem Gminy ponad 26 miliomów to nie
przelewki, a nawet graniczy w hochsztaplerstwem – ale objął)
zaimponowały mi. Każdy odebrał po swojemu, ale moja refleksja jest
moja.
-
powietrze plus kanalizacja.
Informacja zwalała z nóg. Czym palimy, tym oddychamy. Każdy
wie swoje. Ale problem jest i to ogromny,
-
ścieżki rowerowe zakończone pętlą
– żeby nikogo nie trzeba było ściągać z tzw. końca,
-
wyciąg na Maciejowej –
odwieczny problem,
-
basen – bez którego no cóż
– nie ma nas,
-
rewitalizacja Rynku!!!!!!!
-
fotowoltaika
-
elektryczny autobus po mieście,
-
gospodarka niskoemisyjna.
Było jeszcze o VeloRaba, istnieniu i
remoncie szpitala, o wymaganiach, jakie stawia bycie uzdrowiskiem, o
tym, że w 2024 r. będzie 160- lecie naszego Uzdrowiska i też trzeba
to i zaznaczyć, i uczcić. Wszystko Pan Burmistrz mówił z tzw.
„głowy” - spokojnie, fachowo, kompetentnie i z wielką
wiedzą na dzisiaj i „jutro” i niesamowitym zaangażowaniem.
Myślałam, że tylko „szaleniec” chciał być burmistrzem
w takiej sytuacji finansowej - no cóż bez precedensu i zwalające z
nóg – ale źle myślałam. To człowiek, któremu autentycznie
zależy na podźwignięciu miasta do rangi uzdrowiska, wyjściu z kanału
zadłużenia mimo niebotycznych problemów finansowych. Facet, który
miał super spokojną pracę, był ceniony i żył sobie w spokoju,
wpakował się w MATRIX Rady, długów, z których, mimo dna
finansowego państwa, chce wyjść, w niezgodę mieszkańców międzysąsiedzką,
która utrudnia działania zamierzone. Ogólnie koszmar.
Wszystko, o czym mówił, to nie przechwałki typu „jestem z
Rabki, mądra i śliczna”, to konkretne cele poparte analizą
finansową. Najbardziej podobało mi się
nieszukanie polskiej, tzw. „winy Tuska”, że tamci źle, a
my biedaczyny nic nie możemy. MOŻEMY i ZROBIMY!
Miałam na końcu spytać, ile i jakich trzeba mieć uszkodzonych
synaps, żeby startować w takiej sytuacji na burmistrza, ale mnie
uprzedził: „ tato tu jest pięknie, chcę tu żyć i być,
tylko zróbmy coś, żeby było normalnie” – i zwalił
mnie po raz kolejny z nóg. Może kiedyś wróci mój patriotyzm
lokalno-ojczysty, bo na dzisiaj jest marny. Jak mi znowu ktoś powie,
że nasz Burmistrz jest „ciamajdą” i się nie nadaje na
to stanowisko, to zbiorę wszystkie siły, jakich nawet nie mam i będę
walczyła o Jego bycie w Urzędzie. To prawy i uczciwy gość.
Kto nie był – no cóż, nich żałuje,
bo warto było posłuchać Jego wizji, która była przekonująco,
jasna i prosta, tylko z kasą krucho. Ale i ogólnoświatowy krach
daje w kość.
Kłaniam się Panu Burmistrzowi
nasycona optymizmem
Małgorzata Kaznowska
Bez ułanów ani rusz !
 |
Okazja – jak rokrocznie niosła nas sercem, bo jak inaczej uczcić kolejne Święto Odzyskania Niepodległości, jak nie pieśnią, wspólnym byciem i tym czymś, co nierozerwalnie nas łączy, jak magiczny opatrunek. I choć wolność globalnie się kurczy, bo Internet, nośniki elektroniczne z których korzystamy w każdej chwili, a głównie bankomatowe karty gotowe do sprawdzenia na co i ile wydajemy pieniędzy, w takim dniu czujemy się wolni. Jakoś tak mamy, że wtedy traci inwigilacja swoją moc.
„Dla mnie Polska, to znaczy język,
Którym mogłem mówić od dziecka
To nad Rynkiem krakowskim księżyc
To Gałczyński, Tuwim, Osiecka
Dla mnie Polska, to bliscy ludzie
Zieleń lasu i zagon żyta….”
Andrzej Sikorowski
Dziękuję naszemu chórowi Cantabile pod batutą Zosi Zborek, za przygotowanie koncertu okolicznościowego, ale nade wszystko dziękuję przybyłym, bo bez nich byłaby kompletna plajta. Za poczęstunek dziękuję Jadzi Głowackiej, której domowe wypieki osłodziły nam spotkanie. Życzę fajnej kondycji wszystkim. Dożyjmy przyszłego roku, bo warto.
Małgorzata Kaznowska
:::W
GALERII zdjęcia Jana Cieplińskiego |
Jej Rzym

|
...a teraz i nasz, bo jak
inaczej nazwać spacer, w który poprowadziła nas po Wiecznym
Mieście Monika Rzonca na
ostatnim wykładzie 08 listopada 2022.
Od razu przeproszę wykładowczynie, że traktuję ją per
ty, ale moja z Nią bliskość jest od jej urodzenia i
„paniowanie” było by niezmiernie dla mnie niezręczne
w tej relacji. Dlatego czytelników proszę o wybaczenie.
Senatus PopulusQue Romanus - senat i
lud rzymski, to herb miasta: czerwona tarcza francuska (kolor
związany z Imperium Rzymskim i Kościołem Katolickim), złoty
krzyż grecki i skrót SPOR. RZYM kościołami stoi, ale ”
fontanny same w sobie są warte podróży do Rzymu” - pisał
Shelley.
Temat nie tyle rzeka, co ocean. O Rzymie można długo i bez końca.
Zadane na początku wykładu pytanie: kto był
w Rzymie, i las rąk – udowodnił, że miasto nie jest z
Kamczatki, że wielu z nas tam było i każdy ma swoje
wspomnienia, bo przekaz przewodnika był delikatną sugestią,
gdzie byliśmy i co ważne, ale to czegośmy doświadczyli
podczas wykładu było tzw. „wisienką na torcie”.
Żaden przewodnik nie jest w stanie w ciągu kilku dni
zwiedzania ani opowiedzieć o tym, bo wymagałoby kilku tygodni.
Jest standard pokazać co kultowe i i i koniec.
Monika z lekkością opowiadała, będąc tam
duchem, bo przecież przez pięć lat studiów w Institut Di
Belle Arti przedreptała to miasto fachowym okiem artysty. Tym
razem przedreptała z nami to, co nas ominęło z przewodnikiem
w niewiedzy, ale i bez żalu.
Zakamarki Rzymu – taki był cel
spotkania. No i teraz mam problem, bo ilość przekazanej przez
nią wiedzy przekroczyła moje notatki. Normalnie, po ludzku nie
nadążyłam. Byłam w Rzymie iks lat temu, ale to tak, jak by
ktoś w Rabce był przed I wojną. Wszystko się zmieniło. Tam
zabytki grzecznie stoją, ale wiedza o nich poszła daleko do
przodu. Archeolodzy antyczności szperają nieustannie gdzie się
da i nowości przybywa z dnia na dzień, trudno z wiedzą nadążyć
nie będąc w tzw. branży. Ale i zainteresowanych ubywa, bo
wielu pokonuje łatwość dostępu do newsów w Internecie, a
ich płytkość jest głównie błacho traktowana i wystarczająca
dla wielu. A tu - okazało się inaczej. |
Zostaliśmy – dzięki
niej - wciągnięci znowu w te archaiczne ruiny odkopane,
odrestaurowane, udostępnione i na odległość ręki namacalne z
ciekawą, interesującą opowieścią. Jej „duch” poniósł
nas w tamten nie tylko antyczny świat. Nie będę pisała nazw wzgórz,
na których leży „malutki” Rzym, bo to każdy sobie
znajdzie w wiadomym miejscu i że pomnik króla Wiktora Emanuela II,
który zjednoczył Włochy, to Ołtarz Ojczyzny zwany Vittoriano -
jest najwyższą budowlą w Rzymie też każdy wie, ale już że
ostatnie przemówienie Benito Mussoliniego w 1943 r. zostało wygłoszone
z balkonu Pałacu Weneckiego – to nie jest aż takie wiadome
– a wtedy nastąpił koniec reżimu faszystowskiego. Że wewnątrz
dziedzińca tegoż pałacu (wejście od strony Placu św. Marka
– często pomijanym przez turystów) znajduje się trzy metrowa
rzeźba Madame Lukrecji, a to jeden z „gadających posągów”
w tym mieście. Nowinką jest, że można do niego przyczepiać na
karteczkach satyryczne wierszyki ośmieszające władzę w mieście,
jak i rozrzutne życie kleru na równi z papieżem (ale oni mieli go
blisko, może my damy spokój papieżowi). I tu moja propozycja, żeby
takiż monument postawić w każdym mieście w naszym kraju – może
zaczniemy od Rabki? Było by mieszkańcom lżej na wątrobie i duszy,
a włodarze i kler dowiedzieliby się, co o nich myślimy! Dla mnie
fantastyczne. Kto jest za ??

Żeby nie rozwlekać dodam tylko, że
było o tym:
- co wpłynęło na iluzje optyczną u Lojoli,
- kto się wbudował w kolumny Świątyni
Hadriana,
- od czego pochodzi nazwa Trident? I czyj grób
był pod jednym z kościołów,
- co ma wspólnego Ceffe Greco ze Słowackim,
Mickiewiczem, Norwidem, Krasińskim Lenartowiczem, Kraszewskim,
Matejką i innymi bonzami po Sienkiewicza, Przybyszewskiego i
Turowicza? , że nie wspomnę o Goethem, Liszcie, Ibsenie,
Andersenie i innych,
- które schody są najdłuższe i najszersze w
Europie,
- co spływało ze wzgórz Pincio, jak je
zagospodarowano i co miał Paryż wspólnego z Rzymem podczas
Stu Malarzy na Via Margutta wiosną i jesienią,
- gdzie po drodze jest szpital lalek,
- o co chodzi w niesamowitej historii Parku
Borghese i 229 popiersiach wśród których są tylko trzy
kobiety między innymi Katarzyna Sieńska, a wśród facetów i
nasz Henio Sienkiewicz,
- kto sprzedał kolekcję Borghese do Luwru i co
z tym miała wspólnego Paulina Bonaparte,
- jakie miał wpływy i na co książę Mattei,
- w którym kościele freski na suficie ogląda
się na stole, bo jest … no właśnie co,
- tknięta została dzielnica Żydowska (ale o
tym w następnej prelekcji),
- dlaczego św. Walenty jest patronem
zakochanych, choć był lekarzem nowatorskim biskupem, który złamał
zakaz zawierania małżeństwa młodym legionistom, a w więzieniu
zakochał się w niewidomej córce strażnika,
- o kulcie perskiego Boga Mitry – ale to też
będzie w następnym wykładzie - bo wieść szeroka,
- dlaczego zasypano gruzem bazylikę św.
Klemensa.
Kończę. Bo się pogubię.
Jeszcze – bo nie stękaliśmy
z powodu siedzącej pozycji - Monika poszła z nami na wzgórze
Awentynu i uliczką św. Sabiny gdzie jest najpiękniejszy na świecie
pomarańczowy ogród. Ale o tym też ma być w następnym opowiadaniu
przedreptanym. Bo tam na wzór ogrodu różanego z paryskiego Lasku
Bulońskiego utworzony został przez Mayley Senni w 1907r. rzymski
park różany na byłym cmentarzu Żydowskim - we …. we wzruszającym
kształcie menory - i to mnie rozwaliło uczuciowo. Że się też tak
dało !!
Ach – jeszcze o Rycerzach Maltańskich! Watykan nie jest jedynym
państwem na terenie Rzymu. Drugim, jest niezależne najmniejsze państwo
świata, a to Zakonu Rycerzy Maltańskich - dziś zwane Zakonem
Kawalerów Maltańskich. To swoista enklawa, otoczona murem i
wojskowymi trofeami. Teren zamknięty. Historia Templariuszy, ale i
teorie spiskowe dodają mu pikanterii o wywiezionym skarbie i ukryciu
go, a miejsce podobno zakodowane jest w masońskich płaskorzeźbach
dekorujących plac. Znamienna dla mnie jest „dziurka” w
drzwiach od klucza w murze odgradzającym plac od ogrodu zakonnego. I
to pokazałam na zdjęciu! Przez mało którą „dziurkę”
jest taki widok !!!
Jak można sądzić - zakończyliśmy nasz pobyt na cmentarzu, bo tam
jest koniec każdego z nas.
Czekamy na ciąg dalszy i poszerzenie zakamarków Rzymu.
Kłaniam się osobiście w pas Monice za to, że lekko. profesjonalnie
i z takim czarem swojego ducha – który dało się czuć, - bo
myśmy tam z Nią byli - wciągnęła nie tylko mnie w smakowite
zakamary Wiecznego Miasta. Było pysznie!! Brakowało lampki wina, ale
i o tym pomyślimy!
Małgorzata Kaznowska
Zdjęcia: Jan Ciepliński

Rabczański Uniwersytet Trzeciego Wieku
w Rabce-Zdroju
zaprasza na
Lekcję Śpiewania
pieśni patriotycznych
z okazji Święta Niepodległości
W programie:
- koncert chóru CANTABILE pod dyrekcją Zofii Zborek
- wspólne śpiewanie pieśni patriotycznych.
Wstęp wolny
14.11.2022 r. (poniedziałek), godz. 16.00
w siedzibie RUTW ul. Orkana 47 willa Warszawa
Byliśmy w Krynicy, ale żeby tylko ….
no właśnie, żeby tylko. Ponieważ
jest już po wyprawie, to mogę zacząć od końca.
Pogoda przeraziła część chętnych, bo jak jechać na wycieczkę w
deszczowy czas i prawie o 10 stopni obniżoną temperaturę od
wczoraj, ale jakoś się wygramoliłam. Trudno. Pewnie tak ma być.
Nie tylko ja się decydowałam w deszczu i zimnie prawie do szpiku kości
przyjść na zbiórkę na dworcu. Obciekające parasole, kurtki i
czapki ( tylko przezorni mieli) trochę dodało otuchy, że nie tylko
ja ryzykuję przesiedzeniem wycieczki w autobusie. Ale już za Mszaną
Dolną, gdzie wsiadały nasze koleżanki z RUTW, wycieraczki przestały
być potrzebne.
No i teraz od końca:
Michał Skowron był naszym przewodnikiem i do Niego chcę skierować
te słowa. MICHAŁ - mimo że nie padało, ale ziąb i przeciągi dawały
się ostro we znaki - rozgrzałeś nas swoim przewodnictwem, bo TY
prowadziłeś grupę. Rozległa wiedza, jaką nam przekazałeś, z
niezliczonymi ciekawostkami od Cesarstwa Austro – Węgierskiego,
przez najazdy Tatarów, szwedzki potop, zakamarki wiosek, które okazały
się mieć wiele wspólnego z Rabką, konfederatami barskimi i tym, co
jeszcze zdążyłam zanotować (choć ja też byłam tylko na
wycieczce i powinnam słuchać i mieć luz – a jednak tam mi
przyszło – czego nie żałuję, ale to w tekście będzie) -
sprawiła, że nikt nie żałował tego deszczowego wyjścia z domu.
Masz cudowny dar gawędziarstwa, a nieogarnione wiadomości, które
umiesz przekazać w sposób i merytoryczny i ciekawy, a nade wszystko
przystępny z ogromnym wachlarzem dowcipu i tego czegoś co - jak to mówią
- „się ma”, sprawiły, że była to jedna z udańszych
wypraw naszego UTW. Reszta na końcu.
Zaczęło się już od Raby Niżnej,
gdzie w byłym dworze miała długie lata letnią rezydencję Huty im.
Lenina. Michał znał każdy pagórek - Lubogoszcz, Śnieżnicę,
Gruszowiec i Ćwilin. Skąd nazwy Lubogoszcz i Lubomierz - a no:
Sebastian Lubomirski swojej ukochanej rzekł: luba bierz, ile chcesz!
Takie wtedy dawano dary ukochanym. Dowiedzieliśmy się o przełęczy
Rydza Śmigłego, o rodzie Marków z Tymbarku, którzy sprowadzili
szczepy czarnej porzeczki i rozpoczęli produkcję soków (które
dzisiaj mają mało z tymże sokiem, bo substytuty zastąpiły
plantacje). Pan kierowca wspomniał o automobilistach limanowskich, którzy
zupełnie nie przestrzegają przepisów drogowych, bo mają chyba te z
Indochin – jeżdżą, jak chcą. Męcina natomiast słynie
rodziną Smoleniów, którzy są wytwórcami kijów hokejowych (nie
miałam pojęcia). Przed ostrym zakrętem w dół do Nowego Sącza
jest strzałka w prawo kierująca w las , gdzie są trzy mogiły
zamordowanych 43 młodych osób 27 VI 1940r. Że Nowy Sącz stoi na
miejscu dawnej wsi Kamienica, która była strażnicą ze strony
Austro – Węgierskiej. Było to też miejsce przecięcia drogi
handlowej – to ciekawa historia, warto poczytać. Że to też
dział Beskidu Niskiego z Jaworzyną Krynicką i pasmem Radziejowskim.
Ogromne lasy sprzyjały polowaniom, choć była to i droga zbójców.
Jak się miało Biskupstwo Krakowskie, a Państwo Muszyńskie?, co
mieli z tym wspólnego królowie Jagiełło, Łokietek, a potem Władysław
Warneńczyk i biskup Oleśnicki z biskupstwem krakowskim? Ufff…
za dużo tego!
Przechadzka po Krynicy, przerwa na kawę trochę rozluźniły napięcie,
ale to nie koniec. Bo o Krynicy można wiele i długo. Odrestaurowane
pensjonaty lśnią dawną bohemą, secesją, wieżyczkami i kolorytem.
Jest co podziwiać i czym się zachwycać. Ławeczki znanych bywalców,
przyciągają fotografów, Nikifor, Bogusław Kaczyński, a nade
wszystko Jan Kiepura to sławy tego miasta. No i cóż, tylko im
zazdrościć.
Byłam dwa lata temu w sanatorium w tym mieście podczas pandemii. Było
smutno i pusto. Dziesiątki nieczynnych kawiarenek straszyły kłódkami.
Ale zorganizowany spacer po mieście z przewodnikiem trochę rozjaśnił
tamtą i współczesną historię krynicką. Dzisiaj komfortowe,
zrewaloryzowane w połączeniu ze starą infrastrukturą i szkłem,
dochowujące stylu, ale i nowoczesności pensjonaty z dawnymi nazwami,
ale i napisem CECHINI - to zasługa potomków byłych jeńców
wojennych (oczywiście Cesarza Franciszka) z włoskiej Umbriii. To oni
zostali zmuszeni do budowy tuneli (których są do dzisiaj fachowcami)
i torowiska, uzdrawiają i przywracają piękno i czynność tym
miastom. Dzisiaj odnawiają z dokładnością wanien miedzianych i
kanalizacji stare, zrujnowane łazienki i pensjonaty Żegiestowa,
Muszyny i są właścicielami licznych pensjonatów w Krynicy.

Po muszyńskich Ogrodach Biblijnych
oprowadzała nas przewodniczka pani Bernarda. A że Łemkowszczyzna to
i cerkwie, zwiedziliśmy w Powroźniku najstarszą i jedyną w
Karpatach cerkiew z XVII w. apostoła Jakuba Młodszego. Przewodnik
opowiedział o powstaniu - a raczej budowie, od czego się zaczęło,
kto mógł którędy wchodzić, gdzie było miejsce dla kobiet i
dlaczego ikonostas jest w tyle, a uatrakcyjnił to licznymi
ciekawostkami. Opuszczaliśmy świątynię przy cudownym śpiewie
„hospodyn pomyłuj” – mogę tego słuchać często i
zawsze teleportuje mnie ta chóralność w inny wymiar. Niespodzianką
była wizyta w podziemiach muszyńskiego Ratusza (Michał - dzięki
!). Ratusz nie jest już siedzibą władz miasta, ale, odrestaurowany
ze środków unijnych, zachwyca swoją świetnością. Przewodnik naświetlił
nam kruszynkę historii, a resztę można było doczytać na tablicach
informacyjnych. Procesy o czary i niewierność rosły jak grzyby po
deszczu i w związku z tym prawo miecza miało się w tym okresie świetnie
(XVII w), a jeszcze lepiej wymyślne i okrutne tortury począwszy od
dyb, a skończywszy na pile i łożu Madejowym. Ciekawostek było
wiele, ale i ta, skąd Jan Kochanowski wiedział o staroście muszyńskim,
bo o nim fraszka powstała – zaskoczy każdego.
Po obiedzie – bo musiała być rozgrzewka dla ciała - po tych
zimnych i przeciągowych chwilach pojechaliśmy zwiedzić Ogrody
Antyczne. Rozległy teren zagospodarowany spacerowo i pełen atrakcji
przyrodniczych. Latem musi tu być taki mały raj.
Dolina Popradu to magia na miarę naszego Spływu Dunajcem. Szkoda, że
słońca brakło, bo buczynowe lasy mieszane z iglastymi tworzą
niepowtarzalną ścianę kolorów, a zielone łąkowe tarasy na wzgórkach
robią z tego magię. Ale i tak byliśmy szczęśliwi, że nie spadła
na nas kropla deszczu. Żegiestów, Piwniczna, Rytro to dawny szlak
karawan kupieckich – ale i niestety zbójców. Wiemy już o
cierpieniach rycerza krzywoprzysiężcy – no i żegnamy pasmo
Radziejowej (jesssuuu…, jak się Michał co chwilę zachwyca
tymi pagórami, gdzie moja noga nigdy w życiu nie stanęła, ale dzięki
Bogu pagóry dobrze się beze mnie mają !!). Wiemy też o księdzu
Kmietowiczu, który miał swój prywatny kościół w Chochołowie, o
Poruszeństwie Chochołowskim, o Laurze Zubrzyckiej i jej córeczce
Rafaeli, o Kaziu Zubrzyckim, łajdaku w sutannie, o Tatarach, skąd
mieli proch i Beli IV.
O klasztorze Klarysek w Starym Sączu niech ciekawscy przeczytają na
Goglach, bo nie będę marudziła, a historii nie zmienię.
Potem już tylko; Łącko – (które należało do zakonu
klarysek do 1870r), a że chłód dnia zrobił swoje, a w dodatku już
ciemno - informację przyćmiła rozmowa o śliwowicy; Zabrzeż
– tu rzeka Kamienica wpada do Dunajca i sąsiadujące pasmo
Radziejowej, Gorców i Beskidu Wyspowego rozdziela się widocznie. A w
Lubomierzu to nawet robili szklane dzwony!
Nie wiem, czy wypunktowałam wszystko, bo to na kolanie i przy
telepaniu autobusowym, w tempie, jak z karabinu, ale starałam się głównie
wzniecić żal i zazdrość w tych, którzy zrezygnowali z wycieczki
ze względu na prognozę pogody, a jednak przepięknie się udało.
Kończąc, wspomnę o nieustannych wtrętach Michała o swojej
sklerozie (bo o tym zapomniał, a tamto mu umknęło), ale takiej
sklerozy życzę Państwu i sobie.
Małgorzata Kaznowska
PS. Dziękuję wszystkim za odwagę
uczestnictwa, dziękuję mojej współtowarzyszce wycieczki Józi, choć
tworzyłyśmy niepowtarzalny tandem - ja szepcząca, ona z aparatem słuchowym.
Niezła para, co? Ale dałyśmy radę!
Zdjęć nie robiłam, bo mój Canon już dla mnie ciężki, jak worek
cementu – każdy ma swoje, a ciekawscy mogą wszystko oglądnąć
na naszych stronach ::: GALERIA
do czego zachęcam. Kłaniam się raz jeszcze - zachwycona wyprawą
MK.
Pamiętamy i staramy się celebrować
pamięć o Julianie Kawalcu
Jak co roku i tym razem upamiętniliśmy
urodziny literata naszego miasta, a nade wszystko wspaniałego sąsiada
i przyjaciela. Liczna grupa naszych członków uczestniczyła w
Rajdzie Jego imienia. Spotkanie rozpoczęło się w Parku Zdrojowym
pod Grzybkiem, gdzie krótkie wspomnienie wygłosiła do nas Beata Śliwińska
- była sąsiadka zaprzyjaźniona z Nim od wielu lat. Następnie
przemaszerowaliśmy alejką, której kilka lat temu z inicjatywy
naszego Stowarzyszenia nadano Jego imię. Pogoda - jak jesienią bywa
- nie dopisała, ale MY tak. Pod domem literata dołączyli do nas
Jego sąsiedzi i wieloletni przyjaciele: pan dr Zeniu Cherian oraz
panowie Tomek Głazik i Jacek Kozłowski, wspominając dawny, wspólnie
przeżyty czas. Zakończenie odbyło się w wiacie pod Krzywoniem,
gdzie uczestnicy rozgrzali swoje ciała - bo duch miał się dobrze
– gorącą herbatą, grillowanymi kiełbaskami i kaszanką, a żeby
utrzymać ducha Jubilata i toast było czym wznieść.

Zdjęcia w :::GALERII
Dziękujemy wszystkim, których
zimno nie odstraszyło i przyszli na spotkanie, a szczególnie Jasiowi
Kwaśniewskiemu i Staszkowi Chudemu za logistykę i opanowanie grilla.
Małgorzata Kaznowska
Poniżej załączam wspomnienie
autorstwa Piotra Kuczaja – bo warto to wiedzieć.
WSPOMNIENIE O JULIANIE KAWALCU
11 października 2022 - 106 rocznica urodzin
(Data i miejsce urodzenia 11 października 1916 Wrzawy)
Julian Kawalec urodził się we wsi Wrzawy niedaleko
Sandomierza. Był synem Józefa i Stanisławy z domu Bobek – małorolnych
chłopów. Po ukończeniu pięciu klas wiejskiej szkoły powszechnej
rozpoczął naukę w ośmioklasowym Gimnazjum Humanistycznym w
Sandomierzu. Było to możliwe dzięki ogromnemu wysiłkowi rodziców
oraz tzw. świadectwu ubóstwa, które uprawniało do zniżek w opłatach
za naukę.
W 1935 roku po zdaniu matury rozpoczął
studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W
czasie nauki utrzymywał się, udzielając korepetycji z języka łacińskiego
i niemieckiego. Związał się z ruchem ludowym. Należał do Polskiej
Akademickiej Młodzieży Ludowej – PAML. W 1938 roku był członkiem
zarządu tej organizacji.
Wojna zmusiła go do przerwania
studiów. W czasie okupacji przebywał w rodzinnych stronach. Współpracował
z ruchem oporu, organizował tajne nauczanie. Poszukiwany przez
gestapo musiał się ukrywać. Po wyzwoleniu terenów na wschód od
Wisły, jesienią 1944 roku został skierowany przez kolegów z
organizacji "Wieś" do pracy w Polskiej Agencji Prasowej
"Pol-Pres" w Lublinie, gdzie pełnił funkcję korespondenta
wojennego.
Jesienią 1945 roku wrócił do
Krakowa z zamiarem kontynuowania przerwanych studiów. W 1946 roku
rozpoczął pracę dziennikarską w prasie krakowskiej, a następnie w
Polskim Radiu. Ukończył studia, uzyskując absolutorium na Wydziale
Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Nadanie tytułu „Honorowego
Obywatela Miasta Rabka-Zdrój” panu Julianowi Kawalcowi nastąpiło
na podstawie Uchwały Nr XXV/177/08 Rady Miasta Rabka-Zdrój z dnia 27
maja 2008r.
Należał do Związku Literatów
Polskich (od roku 1960) oraz międzynarodowej organizacji pisarzy
PEN-CLUB i Stowarzyszenia Kultury Europejskiej SEC. W latach 1986-1989
był członkiem Ogólnopolskiego Komitetu Grunwaldzkiego.
Zmarł 30 września 2014 r. Został
pochowany na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
Był autorem kilkunastu powieści,
tyluż samo zbiorów opowiadań, wierszy, sztuk teatralnych. Jego książki
zostały przetłumaczono na ponad 20 języków. Najpopularniejsze to
"Ziemi przypisany", "W słońcu", "Tańczący
jastrząb", "Wezwanie", "Przepłyniesz rzekę"
i "Szara aureola". Jego ostatnia książka "Czerwonym
szlakiem na Turbacz" została wydana w 2009 roku. Julian Kawalec
uznawany był za jednego z najwybitniejszych przedstawicieli nurtu chłopskiego
w powojennej literaturze polskiej.
NAGRODY
-
nagroda „Złoty Kłos”,
nagroda CRZZ (1969),
-
nagroda państwowa II stopnia
(1976),
-
nagroda m. Krakowa (1976),
-
nagroda Prezesa RSW Ruch I
stopnia (1985),
-
nagroda Ministra Kultury i
Sztuki I stopnia (1986)
ODZNACZENIA
-
Order
Sztandaru Pracy I klasy (1976)[5],
-
Krzyż
Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski (22 maja 2000)[6],
-
Krzyż
Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (1986)[3][5],
-
Krzyż
Oficerski (Orderu Odrodzenia Polski 1964),
-
Krzyż
Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski,
-
Medal
40-lecia Polski Ludowej[7],
-
Złoty Medal
„Zasłużony Kulturze Gloria Artis” (30 czerwca
2009)[8][9],
- Order Ecce Homo (1999)[10].
Znowu los nam sprzyjał i mogliśmy gościć
u siebie panią prof. Annę Mlekodaj
z wykładem rozpoczynającym nasz nowy rok akademickim
„PROFESOROWIE Z POTOCKA”
 |
Jak to się stało, że z chałupy
góralskiej od niepiśmiennych rodziców, – bo rzecz
dotyczyła tubylczych geniuszy – skończyli w
uniwersyteckiej todze?. A no tak:
Będzie na skróty - bo wykład trwał bez mała dwie godziny i
nie jestem w stanie zdać szczegółowego sprawozdania,
ale…
osiemnasto- i dziewiętnastowieczna
oświata była marna. Długo nauczanie dzieci -szczególnie
wiejskich - nie było obowiązkowe, a i nauczyciele z przypadku,
nawet określano ich łatasami i dziadami. Właściwie to
jednej i drugiej stronie nie bardzo zależało na jakichkolwiek
efektach, a i rodzice byli przeciwni uczeniu się dzieci. Uważali,
że to niekoniecznie aż takie dobre. Powstałe tzw. „pieśni
dziadowskie” ostrzegały przed demoralizacją nauczania.
Były „ku przestrodze”, „a po co mu
nauka?”, „co z niego wyrośnie?” - co większości
odpowiadało. Dzieci miały pomagać w domu przy gospodarstwie
– bo tak nakazywała tradycja i rytuał. Małe dziewczynki
pomagały w domu przy matce i drobnej chudobie, chłopcy ojcom w
cięższych pracach. Z biegiem dorosłości nabierali wiedzy
organizowania: jarmarków, świąt, wesel i innych wydarzeń związanych
z czterema porami roku, a do tego ani pisanie, ani czytanie nie
było konieczne.
W okresie zaanektowania południa Polski przez
Cesarstwo Austro-Węgierskie (jeszcze przed rozbiorami), obowiązkowa
stała się szkoła trywialna, w której uczono pisać, czytać,
rachunków i religii, ale i tak uczęszczało do niej tylko 40%
objętych nauką. Powstałe później szkoły parafialne i
gminne uczyły tylko do III klasy (1870 r.) były również
obowiązkowe i również z niską frekwencją uczniów, a jak już,
to była jedna klasa ok. 60 uczniów i jeden nauczyciel od
wszystkiego. Ogarnięcie - graniczyło z cudem. |
Następnym etapem było kształcenie
nauczycieli, ale i tu nastąpił rozłam – lepiej wykształconych
zostawiano w miastach, tych mniej - odsyłano na wieś. W wolnej
Polsce szkoła powszechna obejmowała uczenie od I do VII klasy, ale
na wsiach były nadal szkoły jednoklasowe - co oznaczało, jednego
nauczyciela wszystkich przedmiotów do zgromadzonych dzieci z okolicy.
Międzywojenna – obowiązkowo
nakazała zaliczać gimnazja, ale też dwuetapowe: od I – IV była
już: greka, łacina, język kraju rodzinnego, niemiecki, geografia,
historia naturalna, fizyka (wprowadzona dopiero jako przedmiot w
1909r.), filozofia. Nadobowiązkowy był: śpiew, historia kraju
rodzinnego, kaligrafia, rysunek odręczny i gimnastyka. Od V do VIII
nauczanie nie było obowiązkowe. Wszystko szło po wybojach i krnąbrnie,
uzależnione od mentalności, barier kulturowych, językowych i
materialnych (kto poszedł do szkoły „za dwa woły", nie
miał po co wracać na wieś - był spłacony). A jednak nie brakło i
w tym czasie geniuszy, którzy rozsławili i swoich nauczycieli. Chęć
wiedzy, pilność w połączeniu ze zdolnościami, niejednokrotnie
determinacja, a nade wszystko pasja wyniosły do statusu geniuszu
dzieci z chałup nie tylko góralskich. Było wielu i chapeau bas.
I tym akcentem zakończę tych kilka
zdań.
Małgorzata Kaznowska
PS. Wiedza stanęła na głowie.
Przedwojenny magister był inteligentem w szerokim tego słowa
znaczeniu, łącznie z obyciem, manierami, honorem i etykietą. Powoli
zanikły słynne punkty na studia za pochodzenie. Pokonały je zakreślane
testy, (które w dużej mierze są losem szczęścia), no i rosnące,
jak grzyby po deszczu plagiaty (co jest słabo wykrywalne –
chyba, że donos). Magistrów ci u nas dostatek, ale inteligentów
brak. Taki świat, i zostało tylko zdziwienie.

Zdjęcia Jana Cieplińskiego w :::GALERII
Serdecznie zapraszamy do udziału w bezpłatnym kursie online pt.
Mój pierwszy smartfon
– jak zacząć korzystać ze smartfonu i wykorzystywać jego funkcjonalności na co dzień
:::szczegóły
RABCZAŃSKA SENIORIADA NA FORUM MIĘDZYNARODOWYM
„Seniorzy współczesnej Europy. Problemy i wyzwania” pod takim tytułem 24 września br. w Krakowie odbyła się międzynarodowa konferencja edukacyjno-naukowa, poświęcona między innymi zagadnieniom solidarności międzypokoleniowej i międzynarodowej, zmianom demograficznym związanym ze starzeniem się społeczeństw, przeciwdziałaniu skutkom pandemii, która szczególnie dotknęła osoby starsze .
Organizatorami konferencji były: Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Uniwersytetów Trzeciego Wieku, Europejska Unia Seniorów, Polska Unia Seniorów i Jagielloński UTW, a patronat honorowy przyjęli Rektor UJ prof. dr hab. Jacek Popiel i Rzecznik Praw Obywatelskich dr hab. Marcin Wiącek.
Już samo miejsce wielogodzinnych obrad – Aula Collegium Novum – dodawało splendoru, a wysoki poziom merytoryczny debaty zapewnił udział międzynarodowych autorytetów naukowych, ekspertów i liderów krajowych oraz zagranicznych organizacji pozarządowych zajmujących się problematyką seniorską.
Oprócz paneli dyskusyjnych poświęconych problemom ochrony zdrowia, potrzebom osób starszych w kontekście nowoczesnych technologii, konieczności wszechstronnej aktywizacji i realizacji idei uczenia się przez całe życie, poświęcono także czas na przedstawienie tzw. dobrych praktyk dotyczących aktywizacji fizycznej seniorów.
W tym punkcie obrad wybrzmiał głos reprezentanta Rabki-Zdroju
Marka Szarawarskiego – dzięki tłumaczeniom symultanicznym docierający do gości z kilkunastu państw UE w językach: niemieckim, angielskim, francuskim i hiszpańskim. Marek Szarawarski radny powiatowy, Członek Honorowy RUTW i Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Ogólnopolskiej Zimowej Senioriady na Podhalu w Rabce-Zdroju, w znakomitej prezentacji zarekomendował nasze Uzdrowisko i zimowe zawody sportowe jako sposób na utrzymanie kondycji fizycznej, nawiązywanie więzi międzyludzkich i międzypokoleniowych a także poznawanie uroków naszego regionu.
Mamy nadzieję, że w przyszłym roku w 10. Jubileuszowej Senioriadzie udział wezmą liczniej niż do tej pory seniorzy z zagranicy .
Beata Śliwińska
Ruchome wydmy – cud natury - w Słowińskim Parku Narodowym
- wspomnienie z pobytu nad morzem.

więcej zdjęć, za które dziękujemy
panu Józefowi Szladze, w :::GALERII
W tym roku odwiedziliśmy Łebę. Nasz pobyt nad morzem trwał od 31.08 – 11.09
2022. Ośrodek „Fregata”, w którym przebywaliśmy, spełnił nasze oczekiwania: było miło,
wygodnie, przytulnie. Niewielka odległość do morza ok. 500 metrów prowadziła przez
pachnący las sosnowy. Bogactwo dań, zwłaszcza na śniadanie, szokowała, zajadaliśmy się ciastami własnego
wypieku. Organizatorzy urozmaicili nasz pobyt zorganizowaniem wycieczki do Słowińskiego
Parku Narodowego . Większość z nas po raz pierwszy zobaczyła ruchome wydmy wędrujące
na wschód od Jeziora Łebskiego. Jest to zjawisko unikalne na skalę europejską.
Chętni odwiedzili Lębork, powiatowe miasto, niegdyś siedzibę niższego szczebla
samorządowego Krzyżaków, do dziś pozostały z tych czasów fragmenty murów obronnych i
zamek, drugi pod względem wielkości z zamków krzyżackich.
Niespodzianką dla nas był występ grupy młodzieżowej działającej przy MOK w Lęborku, która
w strojach epoki renesansu zaprezentowała muzykę dworską na fletach. Obejrzeliśmy prace
młodzieży – obrazy, rękodzieło, własne wypieki ciastek, spróbować sił w pisaniu gęsim
piórem. Obejrzeliśmy też wieżę ciśnień i centrum miasta.
Indywidualnie można było odbyć krótkie wycieczki do latarni Stillo i do skansenu wsi
słowińskiej Kluki. Piękne wybrzeże Łeby sprzyjało długim spacerom.
Chociaż było chłodno i wietrznie, dopieszczało nas słońce, można było plażować i korzystać z
kąpieli słonecznych.
Urozmaiceniem pobytu były dwa spotkania towarzyskie . Grillowaliśmy kiełbaski przy
palącym się ognisku, przy dźwiękach śpiewanych piosenek. Odbył się również wieczorek
taneczny przy muzyce i smacznym cieście.
Pomimo perypetii w drodze powrotnej do Rabka-Zdroju, bezpiecznie wróciliśmy do domu.
Krystyna Wojdyła
Minione
wydarzenia
roku akademickiego 2021/2022
|